Szukaj
Close this search box.
Szukaj
Close this search box.
PARTNER STRATEGICZNY:
PARTNERZY PORTALU:

Partnerzy działu:

Panuje u nas zasada: pracując-bawimy się, a bawiąc-pracujemy – rozmowa z Markiem Śliwką, właścicielem Logos Travel [ZDJĘCIA]

fot. Logos Travel
Od ponad 30 lat pokazuje Polakom świat z innej perspektywy – tej, w której podróż staje się drogą do poznania siebie, odkrywania kultur i smaków, a czasem także walki ze swoimi słabościami w najdalszych zakątkach świata. Marek Śliwka, założyciel i właściciel Logos Travel, opowiada o kulisach prowadzenia biura podróży, które specjalizuje się w wyprawach na siedem kontynentów, organizuje niszowe wyjazdy dla maratończyków, wyciszające zgrupowania ajurwedyjskie, a już niedługo otworzy również podróżniczą kawiarenkę w Poznaniu. W rozmowie z portalem Journey.pl zdradza, co napędza go do działania, jakie miejsca uważa za najpiękniejsze oraz jak zmienia się dziś sposób podróżowania w świecie pełnym pośpiechu i chaosu.

Redakcja Journey.pl: Dzień dobry, Panie Marku! Prowadzi Pan Logos Travel już ponad 30 lat. Co było najtrudniejszym momentem w prowadzeniu firmy w czasach, gdy branża turystyczna – jak bodaj żadna inna – przeżywała wzloty i upadki.

Marek Śliwka: Tak, to już 30 lat naszej obecności na rynku. Zdecydowanie najtrudniejszym okresem była pandemia, która uniemożliwiła nam wszelką działalność. To było tak jakby jadąc samochodem na autostradzie 140 km na godzinę, nagle zaciągnąć hamulec ręczny… Trudny okres. Ale nigdy nie straciliśmy nadziei. Powtarzaliśmy sobie jak mantrę, że „jeszcze w zielone gramy” i finalnie udało się doczekać końca zarazy w niezmienionym składzie osobowym. Po okresie pandemicznej smuty, okazało się, że nastał okres karnawału. Dość szybko odzyskaliśmy przedpandemiczny wigor. I to była prawdziwa radość – na nowo odnaleźć się w służbie ludziom. Skala odreagowania po pandemii zaskoczyła wszystkich. I w zasadzie trwa do dziś. Jest dużo pracy, ale to nie jest zmartwieniem, bo panuje u nas zasada: „pracując-bawimy się, a bawiąc-pracujemy”.


Nie sposób nie zapytać o Pana ulubiony kierunek spośród wszystkich tych, które proponuje Pana biuro podróży. Wystarczy wymienić Nową Zelandię, Antarktydę czy Koreę Północną, by zauważyć, że zobaczył Pan w życiu niemal cały świat.

Rzeczywiście, miałem szczęście zwiedzić prawie cały świat. Nieliczne białe plamy na globie są moim wyrzutem krajoznawczego sumienia, ale dzięki temu jest jeszcze co planować i o czym marzyć. Nie byłem jeszcze w Somalii. To upadły kraj, dość trudny i dość niebezpieczny, ale nie takie wyzwania już wcześniej podejmowałem… Natomiast na pytanie, który kraj lub która część świata podobała mi się najbardziej nie potrafię odpowiedzieć jednoznacznie. Zachwytów było naprawdę wiele i kiedy wydawało mi się już, że w najpiękniejszym zakątku ziemi już byłem, to później jechałem w inne miejsce i znowu miałem podobne wrażenie… Wydaje mi się, że świat jest piękny w swojej różnorodności i że błądzą ci, którzy robią takie swoje top listy. Planeta Ziemia warta jest zwiedzenia w całości. Kto mógłby to zrobić, choćby w części, a tego nie robi, popełnia grzech zaniechania…

A czy była wyprawa lub przygoda, którą zorganizował Pan w ramach Logos Travel, a którą ukształtowała na nowo Pana sposób patrzenia na świat? Wyjazdy na zgrupowania ajuwedyjskie czy podróże dla maratończyków wydają się być ku temu dobrą okazją.

Tak, to moja przygoda w ramach programu „Biegaj i Zwiedzaj” czyli wyjazdy na maratony połączone ze zwiedzaniem.
W ramach tego programu, na sześćdziesiąta rocznicę urodzin, podjąłem wyzwanie ukończenia Korony Maratonów Ziemi w trybie ekstremalnym. Nikt wcześniej nie wpadł na taki pomysł, więc było o co się bić. Pierwszy Maraton w formule ekstremalnej pobiegłem na zamarzniętym jeziorze Bajkał na dalekiej Syberii. Pamiętam jak wtedy z Gór Wierchojańskich zszedł lodowaty wiatr, który oziębił przestrzeń do -40 stopni Celsjusza. Mieliśmy szczęście – wiatr odwrócił się po 25 minutach. Zmarznięci na kość, ale cali dotarliśmy do mety. Takiego szczęścia nie miało czterech biegaczy – dosłownie dwa lata później. Wiatr przyszedł i nie odwrócił się. Pięciu zawodników zmarło z powodu hipotermii…

Krótko później, biegłem maraton po wulkanach w Etiopii. Tam była odwrotna sytuacja. Podczas podbiegu na najwyższy wulkan, temperatura sięgała prawie 50 stopni na plusie. Wiele osób, osuwało się bezwiednie na rozgrzaną lawę. Podejmowały ich helikoptery armii etiopskiej. To były prawie dantejskie sceny rodzajowe. Jakiś czas później zastanawiając się czy wrócił bym jeszcze raz na te same maratony, doszedłem do przekonania, że pomimo olbrzymiego wysiłku i związanego z tym zmęczenia, niemal całkowitego wyczerpania organizmu – wróciłbym raz jeszcze…


Mając tą myśl w głowie, poleciałem na następny ekstremalny maraton na Antarktydzie, na kontynencie, gdzie panuje pustka, hula wiatr, panuje lodowa pustka i wszechogarniająca cisza. Tam właśnie po raz pierwszy w życiu, tuż po ukończeniu piekielnie trudnej trasy, uroniłem dwie krokodyle łzy… Stało się to mimowolnie. Popłynęły po policzkach, osuwając się w końcu w miękkość śniegu i wytapiając w nim dwa mini kratery – dowód mojego wzruszenia i wielkich emocji związanych z ukończeniem tego maratonu. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że ukończyłem go na drugim miejscu w kategorii generalnej. Dwie uronione łzy sprawiły że mój ślad genetyczny został raz na zawsze na Białym Kontynencie a wydarzenie na trwałe pozostało mi w pamięci jako najbardziej ekscytujący moment moich wędrówek po świecie.

Zmieniając kurs na nieco bardziej przyziemne czy raczej – lokalne tematy. Skąd wziął się pomysł na stworzenie poznańskiej kawiarenki sygnowanej przez Logos Travel i jaką rolę ma pełnić w Pana wizji rozwoju biura podróży? Kiedy nastąpi jej oficjalne otwarcie?

Pomysł powstał przy okazji składania wniosku o dofinansowanie ze środków KPO. Przy ulicy Mickiewicza 28 w Poznaniu ruszyła właśnie – finansowana teraz z tych środków – budowa „Podróżniczego Zakątka Kawowego”. W przylegającym do „kwatery głównej” Logos Travel ogródku powstaje miejsce spotkań pasjonatów podróży. Już niedługo w tym miejscu zaczną gromadzić się podróżnicy, by – przy kawie właśnie – wspominać, dzielić się doświadczeniami i planować nowe wyprawy. To miejsce emanuje już teraz dobrą energią. Zapewne znakomicie też wpisze się w tą hipsterską część poznańskiej dzielnicy Jeżyce, dodając jej swoistego kolorytu. A kawa? Długo parzona, po globetrotersku, z domieszką odrobiny sproszkowanej sierści nosorożca, stanie się prawdopodobnie – już niedługo, mamy nadzieję – gastronomicznym hitem.

Na koniec zapytamy czy istnieje jeszcze kierunek, który chciałby Pan pokazać Polakom, ale – z różnych względów – to się jeszcze nie udało?

Tak. Jest to Arabia Saudyjska – kraj bardzo mało znany, ale jednocześnie państwo nieograniczonych możliwości związanych z turystyką. Kraj, w którym lawinowo następują zmiany obyczajowe, a królewska rodzina postanowiła otworzyć kraj na świat. Już 15 lat temu – jako pierwszy polski touroperator – organizowaliśmy tam wyjazdy, ale tylko do Rijadu i Dammanu (przy okazji zwiedzania krajów Zatoki Perskiej). Teraz mamy plan przybliżenia Arabii Saudyjskiej szerszym rzeszom polskich krajoznawców – praktycznie w całości.

Moja ostatnia wizyta na zaproszenie tamtejszego Ministerstwa Turystyki i przy współpracy z LOT-em umożliwiła mi naoczne przekonanie się, jak wiele Arabia Saudyjska ma do zaoferowania. Na przykład miejscowość Al-Ula zniewala wręcz swoim pięknem, intryguje historią, której początki datują się na II wiek naszej ery. To miejsce, z którego nie chce się wyjeżdżać… A to nie jedyne takie miejsce w tym kraju. Będziemy ten kierunek promować, a co za tym idzie, już wkrótce pokazywać go ciekawym świata globtroterom.

Dziękujemy bardzo za rozmowę!

4 Responses

  1. „Wydaje mi się, że świat jest piękny w swojej różnorodności i że błądzą ci, którzy robią takie swoje top listy. Planeta Ziemia warta jest zwiedzenia w całości. Kto mógłby to zrobić, choćby w części, a tego nie robi, popełnia grzech zaniechania”. Przepiękne słowa, Marku.

  2. Dziękuję za dobre słowo Emilio 🙂 Moje podejście do zwiedzania swiata jest dość ortodoksyjne, ale chyba nie nazbyt przesadne … Moim zdaniem jedyne co warto – to swiat zwiedzać warto 🙂

  3. Hey there! Someone in my Facebook group shared this site with us so I came to take a look. I’m definitely enjoying the information. I’m bookmarking and will be tweeting this to my followers! Superb blog and excellent design.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *